8 lutego, 2021

Górski krajobraz.

 Artystyczne dwudziestolecie międzywojenne chyba w każdym miejscu w Europie pozostawiło po sobie jakiś ślad. W Barcelonie o malarstwie dyskutował Picasso w kultowej kawiarni El Quatre Gats, a w Paryżu Modigliani szkicował migdałowe twarze swoich modeli. Choć artystyczna bohema w Polsce nie przyniosła światowego rozgłosu, to i tak na zawsze wpisała się w karty historii polskiej sztuki. Tak jak dla Francji Paryż był niewątpliwym ośrodkiem niepowtarzalnych charakterów i niekończącej się zabawy, tak Zakopane dla Polski stanowiło podobne centrum powstawania artystycznej bohemy.

Każdy, chociażby ze szkolnych podręczników wie, że to właśnie tam działo się wszystko to, co o sztuce międzywojennej trzeba wiedzieć. Nie każdy jednak wie czemu i jak ta cała szalona fascynacja Zakopanem się zaczęła i kim jest postać Tytusa Chałubińskiego?

Tytus Chałubiński — popularyzator gór

Na wstępie warto zaznaczyć, że wbrew naszym polskim przekonaniom Zakopane nie od zawsze chełpiło się swoim przydomkiem zimowej stolicy Polski, a Krupówki nie od zawsze miały status kultowego miejsca dla naszego narodu. Powszechnie uważa się, że Zakopane dla szerszej publiki odkrył dr Tytus Chałubiński, który do miasta zajechał w 1873 roku. Samej postaci Chałubińskiego nie trzeba chyba bliżej przytaczać. Polski lekarz, działacz społeczny, botanik, pisarz, wymieniać można by wymieniać w nieskończoność. Co jednak istotne dla naszej historii był on współtwórcą Towarzystwa Tatrzańskiego i jednym z pierwszych badaczy przyrody tatrzańskiej. To właśnie on uważany jest za pierwszego i być może najbardziej znaczącego popularyzatora tatrzańskiej aury i góralskiego klimatu.

Wróćmy jednak do roku 1873. Chałubiński jako szanowany lekarz z łatwością zareklamował Zakopane jako ośrodek zdrowotny, ostoję dla spragnionych spokoju i orzeźwiającego powietrza. Tak właśnie ta tatrzańska mieścina zaczęła przyciągać mniej i bardziej znane osobistości. Spędzanie czasu pod Giewontem czy kontemplowanie beztroskiego widoku pasących się owiec stało się wybawieniem dla spragnionych spokoju Polaków. Zakopane zaczęło być istną mekką gruźlików. Rafał Malczewski, polski malarz, oczywiście również wielki popularyzator Tatr, tak nakreślił owo zjawisko: „Chałubiński potrafił wmówić w polskie społeczeństwo, jakoby podgiewontowe osiedle było krynicą zdrowia dla suchotników, stawiającym na nogi niczym terramycyna czy inny antybiotyk, a właściwie nie miał żadnych danych na to. Zmienna aura Zakopanego kładła zdrowego w bety, halny wiatr wytracał chorych na płuca, z silniejszych robił alkoholików”.

 

Bohema artystyczna w Tatrach

 Inną przyczyną zbiorowych pielgrzymek artystów na samo południe Polski była próba ucieczki przed życiem pod zaborami. W Galicji język niemiecki był na porządku codziennym, Polakom groziły przeróżne represje, a przecież w innych miejscach bywało jeszcze gorzej. Zakopane było małą mieściną wciśniętą gdzieś tam między stoki Gubałówki a Tatry. Trudno było tam dojechać ze względu na niezbyt nowoczesną drogę dojazdową. Z tego powodu mało kogo obchodziła. Te pozostałości nienaruszonej polskości, dodatkowo zatopione w osobliwym góralskim klimacie, działała na pisarzy, muzyków, malarzy i inne artystyczne dusze jak magnez. Nieprzypadkowo na krótki okres ogłoszono tam Rzeczpospolitą Zakopiańską ze Stefanem Żeromskim na czele Rady Narodowej. 

Regularnym bywalcom Zakopanego nie trzeba uświadamiać, jak same Tatry działały na wrażliwe dusze polskich artystów. Zdobywanie kolejnych szczytów lub odkrywanie dziewiczych zakątków inspirowało jak nic innego. I tak obrazy Malczewskiego czy spektakle Witkacego były wręcz nasiąknięte aurą tatrzańskich widoków i wrażeń. 

Góralska atmosfera wydawała się idealna dla artystycznych meetingów i często nietuzinkowych zabaw. August Zamoyski, wybitny polski rzeźbiarz, zapewniał różnorakim osobistościom miejsce do dyskusji, wytchnienia, ale przede wszystkim szalonej zabawy. Jego legendarny dom „Forma” przyciągał całą ówczesną bohemę, gdzie odbywały się słynne „orgie”. Były to suto zakrapiane kolacje, często połączone z eksperymentami z narkotykami, które miały niewątpliwy wpływ na sztukę wielu tamtejszych bywalców. Witkacy niektóre ze swoich prac podpisywał przecież nie tylko swoim nazwiskiem, ale także nazwą substancji, którą zażywał podczas aktu tworzenia. Jako nałogowy palacz i morfinista nieprzypadkowe dla niego było głębokie zaciąganie się papierosem lub zażycie środków o często wątpliwym składzie. 

 

Burzliwe romanse artystów w górach

Nieodłączną część zakopiańskiego uroku tworzyły liczne dramaty miłosne, które często kończyły się tragicznie. W czasach międzywojennych powszechnie mówiono o wybujałym erotyzmie, który zagnieździł się u stóp Giewontu. Co chwilę w mieście wybuchały nowe, coraz gorętsze romanse, które stanowiły niekończące się źródło inspiracji dla artystów.

Jedną z głośniejszych miłosnych historii stanowi ta z 21 lutego 1914 roku. Witkacy, oczywista ikona zakopiańskiej bohemy, był zaprawionym taternikiem, wobec czego jego wycieczki na nawet najwyższe szczyty nie zaskakiwały nikogo. W górach trudno go było pomylić z kimkolwiek innym. Zawsze ubrany był elegancko i stylowo, a nieodłącznymi towarzyszkami jego tatrzańskiego oblicza były kobiety. Jednak jedna z górskich wypraw malarza skończyła się tragedią. Jego narzeczona, Jadwiga Janczewska, popełniła samobójstwo, strzelając do siebie z browninga należącego do Witkacego. To wydarzenie, za które artysta w dużej mierze obwiniał siebie, wstrząsnęło nim do głębi. Prawdopodobnie tylko dzięki malarstwu Witkacy mógł zmierzyć się ze swoją traumą. Często mówi się, że to właśnie ból stanowi niezastąpione natchnienie dla artystów, być może w tym przypadku było podobnie.

 

Podsumowanie

 Niewątpliwie Zakopane na przestrzeni lat straciło swój dawny urok i nie przyciąga już tak niesamowitych osobistości jak w dwudziestoleciu międzywojennym. Krupówki, gdzie dzisiaj za oscypki płaci się kartą kredytową, a we wszystkich pozornie tradycyjnych, polskich restauracjach można zamówić nuggetsy, zwyczajnie odpychają Polaków spragnionych tej dawnej, nieskażonej polskości. Teraz Zakopane stało się jednym wielkim skansenem. Jedynie niepowtarzalny góralski akcent stanowi namiastkę tatrzańskiej przedwojennej atmosfery, która tak urzekała Tytusa Chałubińskiego i innych wielbicieli tych rejonów. Niezmiennie jednak onieśmielające góry i dzieła, takie jak genialny Teatr Witkacego choć na chwilkę potrafią przenieść każdą zainteresowaną osobę o 100 lat wstecz. 

 

Masz ochotę jeszcze poczytać? Dla zainteresowanych dalszym zgłębianiem tematyki artystycznej zachęcamy również do zapoznania się z artykułem na temat inwestowania w sztukę.

 

Autor: Basia Hofman

Korekta: Katarzyna Rybak

tagi: Zakopane, artyści, bohema, dwudziestolecie międzywojenne

słowa kluczowe: Zakopane Chałubińskiego, bohema artystyczna