20 lutego, 2023

Dziewczyna trzymająca w ręce telefon

Kto z nas nie pamięta fali zdjęć w słynnym filtrze z psią mordką albo nie bawił się robieniem zdjęć z efektami ze Snapchata czy Instagrama? Prawdopodobnie takie osoby są w znaczącej mniejszości – ciężko nie mieć styczności z filtrami będącymi już nieodłączną częścią social mediów. Jednak to, co zaczęło się od niewinnej zabawy w dodawanie zwierzęcych czy kwiecistych elementów do naszych twarzy, zmieniło się w coś dużo poważniejszego. Coś, co ma wpływ na naszą psychikę na porządku dziennym. Coś, co sprawia, że wielu osobom coraz ciężej zaakceptować jako prawdziwe to, co widzą w lustrze, a nie to, co pokazuje im telefon. Brzmi dramatycznie? Postaramy się pokazać Ci, że problem filtrów upiększających jest prawdopodobnie większy, niż przypuszczasz. Ale żeby nie było tak pesymistycznie – powiemy też trochę o tym, jak można spróbować coś z tym zrobić!

Indywidualność? Nie znam…

Jeśli spędziłeś/-aś choć trochę czasu w social mediach, to dobrze wiesz, co najczęściej zmieniają filtry upiększające. Obdarowują nas nierealnie gładką skórą, większymi oczami, smuklejszą twarzą, mniejszym nosem czy większymi ustami. Już sam fakt, że filtry stawiają na określone cechy, jest dość alarmujący. Dlaczego? Ponieważ zabija to indywidualność w wyglądzie i w większości jest dostosowane do zachodnich standardów piękna. Jeśli nie niepokoją Cię powiększone oczy czy usta, być może mniej przyjemna będzie dla Ciebie informacja o ogromnie filtrów „wybielających” skórę… Co, cóż, cofa nas dziesiątki lat wstecz.

Brak inkluzywności nie jest jednak jedynym problemem filtrów.

Filtry upiększające a zdrowie psychiczne

Badania naukowe jednogłośnie stwierdzają, że używanie filtrów negatywnie wpływa na nasze postrzeganie swojego ciała. Nic dziwnego! Gdy ciągle otrzymujemy informację, że lepiej wyglądalibyśmy ze smuklejszą twarzą czy mniejszym nosem, to zaczynamy sądzić, że faktycznie coś jest z nimi nie tak.

Nierealne standardy piękna nie są niczym nowym, w końcu od lat oglądamy piękne (pięknie zretuszowane?) zdjęcia gwiazd w magazynach. Problem robi się jednak coraz poważniejszy. Okazuje się, że bardziej szkodliwe może być patrzenie na wyidealizowane wersje naszych znajomych czy osób, które nie są sławne. Wynika to z faktu, że są one bardziej podobne do nas, więc nasza skłonność do porównywania się jest silniejsza. W końcu przyrównujemy się już nie tylko do znanych osób, ale też do  ludzi w internecie, znajomych i… samych siebie.

Od paru lat chirurdzy estetyczni obserwują zjawisko nazywane „Snapchatową dysmorfią” – ich klienci nie chcą już wyglądać jak modelki czy aktorzy, tylko jako cel poprawek pokazują… swoje zdjęcia z filtrami. Czasem takie modyfikacje nie są nawet możliwe ze względów fizycznych, jednak nie do wszystkich osób to dociera. Dosłownie zapominamy, jak wygląda prawdziwe ludzkie ciało i my sami.

Filtry jako obowiązek

Popularność filtrów upiększających już na Zachodzie jest wystarczająco niepokojąca, jednak w Azji Wschodniej ich fenomen jest na zupełnie nowym poziomie. O kulturze ich używania w tej części świata można by napisać osobny artykuł, jednak tutaj zwrócimy uwagę na jeden rażący problem.

Dla wielu osób z Japonii czy Korei nakładanie przerysowanych efektów na swoje zdjęcia jest wręcz rutyną – do tego stopnia, że… niektóre telefony robią to automatycznie. TikTok też nie jest bez winy – użytkownicy z Korei Południowej pokazują, że są automatycznie „upiększani” przez aplikację, w której wyglądaliby zupełnie inaczej np. na telefonie w Stanach Zjednoczonych. Jednocześnie zarówno użytkownicy telefonów z Androidem, jak i iPhone’ów
zauważyli pewne modele (dystrybuowane na całym świecie), w których upiększanie twarzy jest automatycznym ustawieniem kamery. To trochę jak mówienie własnym klientom, że ich wygląd nigdy nie jest wystarczający, prawda…?

Świat stara się reagować?

Oczywiście, dopóki tak wiele osób korzysta z filtrów upiększających, aplikacje z nich nie zrezygnują. Choć Snapchat tylko okazyjnie usuwa filtry – te, które wywołały największe oburzenie użytkowników – to Instagram zdaje się iść krok dalej.

W 2019 zakazał on wszystkich filtrów imitujących efekty operacji plastycznych, takich jak powiększanie ust czy korekty nosa. Twórcy obiecali, że usuną już istniejące filtry „promujące” tego typu zabiegi i nie będą akceptowali kolejnych. Wszystko to w trosce o zdrowie psychiczne użytkowników. Choć doceniamy zamysł, to przeglądając obecnie dostępne opcje mamy poczucie, że był to zabieg głównie marketingowy – tak samo, jak działania Snapchata w obliczu krytyki.

Nie była to jednak jedyna reakcja Instagrama na ten problem. Od dłuższego czasu, gdy dodajemy relację z nałożonym filtrem, u góry pokazuje się jego nazwa. Podobna opcja jest testowana też w zwykłych postach. Nie tylko Instagram wprowadził takie rozwiązanie – obowiązek zaznaczania faktu, że zdjęcie było retuszowane, jest uwzględniony także w prawie Francji czy Norwegii, choć ich przepisy dotyczą jedynie treści marketingowych i influencerów/ek.

A co na to nauka?

Czy taka transparentność ma pozytywny wpływ na nasze samopoczucie? Cóż, badania naukowe są… niezbyt obiecujące. Z analizy kilkunastu eksperymentów wynika, że różnego rodzaju oznaczenia poprawionych zdjęć nie mają większego znaczenia, albo – co gorsza – przyciągają jeszcze większą uwagę do tych treści i nasilają porównywanie się do nich. Ostatecznie nadal oglądamy „idealne” zdjęcia i racjonalna część naszego mózgu, zdająca sobie sprawę ze znaczenia tej ostrzegawczej linijki tekstu koło nich, nie ma wiele do gadania.

Co możemy zrobić – dla siebie i innych

Rzecz jasna, nie znamy idealnego rozwiązania tego problemu – inaczej cała ta dyskusja nie miałaby miejsca. Jednak są pewne praktyki, które możemy Ci polecić, aby zadbać o swoje zdrowie psychiczne:

  • Dowiedz się więcej o tym, jak światło czy kąt ustawienia kamery wpływa na wygląd twarzy. O tym, jak wydobyć swoje naturalne piękno uczyli się uczestnicy naszych warsztatów w ramach projektu „Ciałopozytywność” – jest to świetny sposób na polubienie się ze swoim wyglądem na zdjęciach bez filtrów.
  • Chcąc zrobić sobie zdjęcie, nie wybieraj automatycznie jednego ze swoich ulubionych filtrów. Spróbuj najpierw zrobić zdjęcie bez żadnego z nich (chociażby wykorzystując wiedzę z poprzedniego punktu). Jeśli to naprawdę nie Twój dzień, nie ma nic złego w użyciu filtra! Chodzi tylko o to, żeby nie był to odruch smile
  • Obserwuj konta, które pokazują, jak wygląda „normalne” ciało i jak wiele zależy od pozowania czy retuszu, takie jak @izzierodgers (jeden z naszych ulubionych profili na Instagramie!) czy @_jessyoga. Odobserwuj te, które sprawiają, że czujesz się źle ze swoim wyglądem.

Uwaga na zakończenie: nie ma nic złego w używaniu filtrów czy poddawaniu się operacjom plastycznym, o ile mieści się to w granicach zdrowego rozsądku. I o ile robimy to, bo chcemy, a nie dlatego, że czujemy presję i zapominamy, jak wygląda rzeczywistość.

Wszyscy jesteśmy częścią przyrody. Nasz wygląd jest częścią przyrody. A nikt nie nienawidzi przyrody, prawda?

Autor: Anna Wojdziak

Korekta: Kinga Terech

Źródła:
1. https://scholarworks.lib.csusb.edu/cgi/viewcontent.cgi?article=2243&context=etd

2. https://intellectdiscover.com/content/journals/10.1386/fspc_00015_1

3. https://mashable.com/article/snapchat-beauty-filter-culture

4. https://www.dryagoda.com/wp-content/uploads/2018/02/HuffingtonPostCom-Februar
y-22-2018.pdf

5. https://www.koreaboo.com/news/international-netizens-shocked-different-korean-tikto
k-automatically-people-look-filter/

6. https://www.mamamia.com.au/iphone-camera-filter-beauty-filter/

7. https://www.washingtonpost.com/lifestyle/wellness/photo-edit-social-media-norway/2
021/07/08/f30d59ca-df2c-11eb-ae31-6b7c5c34f0d6_story.html

8. https://www.bbc.com/news/business-50152053

9. https://onlinelibrary.wiley.com/doi/abs/10.1002/eat.23242