Grupa osób uczestnicząca w projekcie Burnout Lab na plaży.

Nauczyłam się jak pomóc sobie oraz innym walczyć z ciężkim przeciwnikiem, jakim jest wypalenie w pracy czy szkole…

Dzięki projektowi nauczyłam się jak pomóc sobie oraz innym walczyć z ciężkim przeciwnikiem, jakim jest wypalenie w pracy czy szkole. Była to dla mnie bardzo cenna lekcja, zważywszy na to jak trudny jest to temat, i jak mało się o nim mówi. Udało mi się spotkać wspaniałych ludzi, z którymi będę utrzymywać kontakt przez długi czas. Na początku trudno mi się było przemóc i zacząć mówić po angielsku. Jednak pozbyłam się bariery językowej bardzo szybko. Jestem ogromnie wdzięczna za możliwość udziału w projekcie, który dał mi możliwość, pod pewnymi względami, ulepszenia samej siebie oraz nabycia przydatnych umiejętności.

Wyjazdy międzynarodowe to wspaniała możliwość poznania ludzi z całego świata. To również okazja do nauki umiejętności, które przydają się w życiu. Jeśli masz taką możliwość, nie zastanawiaj się, tylko aplikuj do projektów!

Aleksandra, 19 lat, wymiana młodzieżowa w Szwecji – „BurnOut Lab”

Zobacz także: Więcej o projekcie BurnOut Lab

Uczestnicy byli bardzo otwarci i gotowi do podzielenia się w grupie nawet bardzo osobistymi i trudnymi przeżyciami…

Wymianę w Szwecji wspominam bardzo dobrze. Odwiedzenie kraju skandynawskiego było na mojej bucket list od bardzo dawna. Jestem niezmiernie wdzięczna, że mogłam odhaczyć ten punkt właśnie dzięki wymianie z Erasmus+.

Nie było to moje pierwsze doświadczenie z wyjazdami z Erasmus+, jednak zdecydowanie mogę powiedzieć, że wymiana w Szwecji była wyjątkowa. Chociaż z drugiej strony pokusiłabym się o stwierdzenie, że każdy projekt jest na swój sposób wyjątkowy dzięki organizatorom i uczestnikom, którzy tworzą dany projekt niezapomnianym.

W Szwecji urzekli mnie właśnie uczestnicy. Byli bardzo otwarci i gotowi do podzielenia się w grupie nawet bardzo osobistymi i trudnymi przeżyciami. A przecież znaliśmy się tylko kilka dni! Dodatkowo miejsce w jakim odbywał się projekt, położone nad jeziorem, które mogliśmy podziwiać z sali warsztatowej, również było przepiękne.

Natomiast z kuchni najlepiej wspominam “kanelbullar” czyli szwedzkie cynamonki! Co prawda raz się kucharzowi przypaliły, ale i tak to było zdecydowanie moje największe odkrycie kulinarne podczas pobytu w Szwecji, zaraz po niesamowitym maśle orzechowym z tureckiego wieczoru kulturowego. 🙂

Jestem wdzięczna organizacji Wellbeing Lab oraz Level Up za umożliwienie nam uczestnictwa w tej wymianie!

Zdecydowanie polecam takie wyjazdy! Nawet jeśli uważasz, że miejsce projektu nie jest dla Ciebie interesujące to nie wahaj się, tylko aplikuj. To ludzie uczestniczący w projekcie czynią go niesamowitym doświadczeniem. Poznawanie nowych kultur, kuchni i, najzwyczajniej, realiów życia w innych krajach jest naprawdę bardzo wartościowym i niezapomnianym doświadczeniem.

Jeśli ktoś jest zainteresowany tematem konkretnej wymiany i ma czas, to z całego serca polecam wziąć udział!

Julia, 22 lata, wymiana młodzieżowa w Szwecji – „BurnOut Lab”

Zobacz także: Więcej o projekcie BurnOut Lab

Szwedzkie cynamonki

Ze Szwecji wyjechałam z wewnętrznym spokojem i nową energią do działania…

Po pierwsze jestem mega wdzięczna, że mogłam wziąć udział w tym wyjeździe. Żałuję, że nie wiedziałam o tym programie wcześniej.

Ze Szwecji wyjechałam z wewnętrznym spokojem i nową energią do działania.
O ile miałam ogólne pojęcie o wypaleniu, nie sądziłam jednak, że dotyczy ono tak wielu osób, i to w tak młodym wieku (większość osób było w wieku ok. 22 lat).

Spotkałam ponad 50 cudownych osobistości, wśród nich skrytych introwertyków i energicznych ekstrawertyków. Siłą rzeczy nie mieliśmy wystarczającej ilości czasu, aby ze wszystkimi się doskonale poznać, jednak każdy był dla siebie bardzo życzliwy i miły.
Fajnie było obserwować gorące temperamenty z Turcji, Włoch czy Grecji.
Prowadzące i nasze opiekunki również były cudowne.

Choć sporo podróżuję i staram się za każdym razem wybierać kraj, w którym mnie jeszcze nie było, to nigdy na tej liście nie pojawiła się Szwecja. Nie sądziłam, że jest tam coś, co mogłoby mnie urzec. A tutaj taka niespodzianka! Jestem zdecydowanie bardziej nature person niż city person, więc Szwecja skradła moje serce. Nawet Goteborg, spore miasto, fajnie rozwinięte i czyste – wystarczy wejść do ogrodu botanicznego, i 10 minut później jesteśmy na punkcie widokowym, który wygląda jak środek gór.

Kuchnia była smaczna, chyba tylko raz 98% grupy nie ruszyło kolacji 😀
Pyszne były cynamonki na śniadanie.
Kucharze byli bardzo mili.
Jedna rzecz, o której rozmawialiśmy z prowadzącymi to kwestia zbyt małej ilości jedzenia, którego czasami brakowało.
Organizatorzy spisali się na 5 🙂

Myślę, że nie napotkałam żadnych barier.

Tak jak wspomniałam w pierwszym zdaniu, jestem wdzięczna za sam wyjazd. Ciężko rozdzielić to na czynniki pierwsze, ponieważ całość (miejsce, ludzie, zajęcia, pogoda) sprawiła, że wszystko było cudowne.

Jeżeli chodzi o zabawną sytuację, która wydarzyła się podczas projektu… W drugim dniu, mieliśmy zajęcia, podczas których musieliśmy się ustawić w jednej linii, od najmłodszej do najstarszej osoby bez możliwości mówienia.
Byłam jakoś 6 od końca (tego najstarszego). Po tym zadaniu prawie każdy do mnie podchodził i mówił, że mi nie wierzy, że jestem taka “stara” i prosili o pokazanie dowodu 😀

Otrzymałam również wiele wsparcia od LEVEL UP. Klaudia była dostępna dla nas cały czas. Od samego początku odpowiadała na moje niełatwe pytania, a kiedy zgłosiłam problem z udostępnianiem naszych danych, niezwłocznie zainterweniowała.
<3

Zdecydowanie polecam takie wyjazdy! To najlepsze co można zrobić! Od kiedy wróciłam, bacznie obserwuję grupy z programami, aby wziąć w nich udział. Namawiam też do tego mojego chłopaka i wszystkich znajomych, choć z rówieśnikami może być problem, bo to wiek małżeństw i dzieci.

Karolina, 29 lat, wymiana młodzieżowa w Szwecji – „BurnOut Lab”

Zobacz także: Więcej o projekcie BurnOut Lab

Kobieta robiąca pozę jogową.

Uczestnicy byli bardzo otwarci na poznawanie innych kultur i zwyczajów…

Podczas projektu miałam możliwość współpracy grupowej w międzynarodowym środowisku. Poznałam niektóre z rodzajów medytacji i technik mindfulness. Uczestnicy byli bardzo otwarci na poznawanie innych kultur i zwyczajów. Atmosfera programu była bezpieczna do dzielenia się prywatnymi doświadczeniami. Zaskoczeniem była pogoda, bo 13 stopni w Szwecji nie odpowiada 13 stopniom w Polsce, a prędzej 3. Potrawy były przygotowywane dla nas pod kątem specjalnych diet uczestników wynikających z przekonań, religii, stylu życia czy alergii/nietolerancji na niektóre składniki, co było komfortową sytuacją. Przydatnym i ciekawym doświadczeniem była komunikacja w języku angielskim, który siłą rzeczy był różny, ponieważ zależał od pochodzenia uczestników, przez co nie zawsze brzmiał jak angielski. Przed wymianą odbyło się jedno spotkanie na Zoomie w celu doprecyzowania informacji o wyjeździe i zakresu obowiązków.

Polecam wyjazdy Erasmusowe zwłaszcza młodym ludziom, którzy mają możliwość uczestnictwa w takim programie oraz nie są jeszcze ograniczeni koniecznością brania urlopu w pracy, co nie zawsze jest proste. To ciekawe przeżycie, nieporównywalne z niczym, co może dziać się w granicach tylko własnego kraju.

Kasia, 22 lata, wymiana młodzieżowa w Szwecji – „BurnOut Lab”

Zobacz także: Więcej o projekcie BurnOut Lab

Najbardziej poruszały mnie rozmowy w mniejszych grupach, gdzie szczerze rozmawialiśmy o swoich uczuciach i doświadczeniach…

Tematami wyjazdu były BurnOut i mindfulness – dużo się o nich dowiedziałam i na nowo odkryłam moją miłość do medytacji <3. Dzięki różnym technikom, które pokazali nam organizatorzy, zobaczyłam co lubię bardziej, a co do mnie kompletnie nie przemawia i wprowadziłam w życie kilka praktyk :). Najbardziej poruszały mnie rozmowy w mniejszych grupach, gdzie szczerze rozmawialiśmy o swoich uczuciach i doświadczeniach. Spotkałam mnóstwo wspaniałych ludzi. Wielu z nich traktuję jak swoją rodzinę – stale utrzymujemy kontakt i mamy zamiar spotykać się w przyszłości w miarę możliwości. Dzięki nim wiele się o sobie nauczyłam.

Zdziwiłam się, że tak dobrze czułam się w Szwecji – dotychczas za granicą towarzyszył mi pewien niepokój, a tam czułam się wręcz jak u siebie.

Fajnie było zobaczyć, że obrzeża miast rzeczywiście wyglądają jak z filmów czy zdjęć – mnóstwo pięknych, czerwonych domków z białymi okiennicami. Czułam się jak w bajce. Rzeczywiście ludzie są bardzo mili i sympatyczni, np. w kawiarni. Byli bardzo wyrozumiali, gdy czegoś nie zrozumiałam i cierpliwie tłumaczyli.

Jeśli chodzi o jedzenie – w pierwszych dniach chodziłam głodna. Później zostało zgłoszone organizatorom, że są za małe porcje i problem został rozwiązany. Kucharze byli bardzo mili i nie było problemu, żeby po obiedzie wziąć sobie np. jabłko z kuchni :D. Organizatorzy pomogli stworzyć fajną atmosferę podczas wyjazdu. Mimo że wiadomo, iż w większości byli za to odpowiedzialni uczestnicy, ale facylitatorzy wprowadzili pewne zasady (np.: Bora-Bora), które to ułatwiły. Podobało mi się też to, że był to wyjazd bez alkoholu.

Wsparcie od LEVEL UP było na najwyższym poziomie.

Zawsze gdy był jakiś problem lub zamieszanie, Klaudia podsumowywała co, gdzie i jak mamy zrobić. Jedynie nie podobał mi się fakt, że każdy z nas miał zorganizować warsztaty samodzielnie (mówiąc inaczej: na każdego z nas miało przypadać 10 uczestników warsztatów).

Zdecydowanie polecam takie wyjazdy – to ile można się nauczyć o sobie i o innych, przekroczyło moje oczekiwania. A poza tym szkoda nie skorzystać, gdy można podróżować praktycznie za darmo.

Martyna, wymiana młodzieżowa w Szwecji – „BurnOut Lab”

Zobacz także: Więcej o projekcie BurnOut Lab

Największą barierą, którą przełamałem były wystąpienia publiczne…

Z projektu wyniosłem dużo motywacji oraz wspaniałych wspomnień. Mogłem nauczyć się jogi oraz medytacji, których naukę dalej pogłębiam. Podczas projektu miałem możliwość spotkania wspaniałych ludzi o wielu narodowościach, co pozwoliło mi przybliżyć się do ich kultury i poznać zarówno tradycje, jak i główne wartości, którymi kierują się w swoich krajach. Największą barierą, którą przełamałem były wystąpienia publiczne. Jestem wdzięczny za wszystkie osoby zaangażowane w projekt. Do zabawnych sytuacji na pewno należy kolacja, podczas której jedliśmy burrito. Znalazłem w nim torebkę do herbaty i prawie ją przypadkowo zjadłem. Otrzymałem również dużo wsparcia od LEVEL UP.

Polecam takie projekty, ponieważ można poszerzyć swoje horyzonty oraz zdobyć nowe doświadczenia.

Mateusz, wymiana młodzieżowa w Szwecji – „BurnOut Lab”

Zobacz także: Więcej o projekcie BurnOut Lab

2 osoby kąpiące się w jeziorze

Dużym zaskoczeniem dla mnie był procent osób dotkniętych BurnOut w tak młodej grupie…

Ta wymiana była bardzo ciekawym doświadczeniem pozwalającym poznać bliżej zarówno różne kultury, jak i różnorodne sposoby na wygłuszenie świata zewnętrznego w dobie natłoku informacji. Dużym zaskoczeniem dla mnie był fakt, że procent osób dotkniętych BurnOut w tak młodej grupie był aż tak duży. To pokazuje, jak ważne jest poruszanie tej tematyki wśród osób młodych, które zazwyczaj nie są kojarzone z tym problemem. Organizatorzy starali się dbać o każdy najmniejszy szczegół. Zostaliśmy przywitani kit katami z ciekawym cytatem, które znaleźliśmy na łóżkach w pokojach. Co więcej, każda możliwa chwila dnia była wykorzystywana do granic możliwości. Posiłki były smaczne i różnorodne. Jestem wdzięczna, za możliwość zobaczenia Szwecji, której wcześniej nie miałam okazji odwiedzić, oraz za poznanie wielu ciekawych ludzi.

Oczywiście, jak najbardziej polecam takie wyjazdy! Moi znajomi byli zainteresowani zarówno tematyką wyjazdu, jak i samą możliwością wyjazdów w ramach Erasmus+

Kinga, 24 lata, wymiana młodzieżowa w Szwecji – „BurnOut Lab”

Zobacz także: Więcej o projekcie BurnOut Lab

Piękny widok z plaży na jezioro

Czas spędzony we Flodzie był magiczny z uwagi na ukazanie uczestnikom jak żyć “tu i teraz” poprzez praktykę mindfulness…

Do spisania moich wspomnień przystępuję po upływie miesiąca od powrotu z projektu. Cieszę się, że robię to dopiero teraz, gdyż wiele rozmyślań przyszło z czasem, a razem z nimi jeszcze większa wdzięczność. Wspominam ten czas z uśmiechem na twarzy i przepełniającym ciepłem w sercu. To niesamowite jak jeden tydzień może wpłynąć na postrzeganie świata, samoświadomość oraz jak potrafi zainspirować do dalszego zgłębiania tajników tego świata.

Czas spędzony we Flodzie był magiczny z uwagi na ukazanie uczestnikom jak żyć “tu i teraz” poprzez praktykę mindfulness (skupianie uwagi na oddechu, ciele oraz na zapierającej dech w piersiach okolicznej naturze). Do tej pory przywołuję do głowy piękne wschody i zachody słońca oraz urokliwe domki położone obok jeziora (jak to mówiły organizatorki – “w centrum niczego” – co dodawało niezwykłości temu miejscu). Dzięki technikom poznanym na wymianie potrafię znaleźć wewnętrzny spokój nawet w najbardziej stresujących sytuacjach.

Uczestnictwo w projekcie zapoczątkowało wiele wspaniałych znajomości i przyjaźni na wiele lat.

Już teraz mam zaplanowane spotkania zarówno w Polsce, jak i w rodzimych krajach moich projektowych przyjaciół. Dzięki projektowi nauczyłam się doceniać obecną chwilę, zwiększyłam własną samoświadomość. Po powrocie potrafię znajdować więcej spokoju w sobie. Czuję, że mam większą świadomość własnych emocji i co za tym idzie, czynów.

Mogę bezdyskusyjnie uznać czas spędzony na tej wymianie za jeden z najwspanialszych w moim życiu. Jestem wdzięczna za obecność każdego uczestnika tej wymiany, gdyż były to osoby o pięknych duszach, otwarte na drugiego człowieka. Nic tak nie poprawia mi nastroju w ostatnim czasie jak wracanie do zdjęć i nagrań z projektu. Jestem niesamowicie wdzięczna za ten czas, te wspomnienia i tych ludzi.
Podczas wyjazdu spróbowałam wielu rzeczy, na które z pewnością “w normalnych warunkach” bym się nie zdecydowała tj. wskoczenie do lodowatego jeziora. Podczas projektu miałam możliwość spędzenia czasu w międzynarodowym środowisku na różnych aktywnościach tj. pieszych wycieczkach do lasu z zamkniętymi oczami (aby mieć szansę odczuwać innymi zmysłami), pływaniu kajakami, podróży do miejscowego sklepu (co również było niemałą wyprawą :D), graniu w badmintona czy siatkówkę podczas coffee breaków, tańcu do narodowych piosenek uczestników i wielu wielu innych.

W trakcie trwania projektu usłyszałam wiele otulających słów, płynących prosto z serca.

Bardzo dobrym pomysłem było wprowadzenie tzw. “Secret Angels”, gdyż każdy mógł zarówno zatroszczyć się o drugą osobę, jak i poczuć się ważnym elementem tej pięknej układanki jaką był opisywany projekt.
Podczas niego wydarzyło się wiele zabawnych sytuacji związanych z różnymi upodobaniami kulinarnymi. Jedna z nich dotyczyła połączenia ketchupu z makaronem jednego z naszych kolegów z Turcji. Jak można się domyśleć takie zachowanie zostało bardzo mocno skrytykowane przez Włochów, co dostarczyło ogromu śmiechu podczas posiłku. Skoro jestem w temacie kuchni – przepyszne cynamonki serwowane do śniadań również zostaną na długo w mojej głowie.

Zmierzając ku końcowi – jeszcze raz dziękuję za podarowanie mi szansy uczestnictwa w projekcie. Żadne, nawet te najpiękniejsze słowa nie będą w stanie wyrazić tego, co czuję, więc pozostaje mi życzyć dla LEVEL UPu jeszcze więcej tak owocnej współpracy jaka miała miejsce z organizacją ze Szwecji. Dziękuję!

Takie wymiany potrafią zmienić bardzo dużo w sposobie postrzegania świata. Człowiek staje się bardziej otwarty na drugiego człowieka, pozbywa się uprzedzeń. Pierwsza myśl, która rodzi się po powrocie to chęć szukania następnych wymian – dlatego polecam z całego serca!

Natalia, 22 lata, wymiana młodzieżowa w Szwecji – „BurnOut Lab”

Zobacz także: Więcej o projekcie BurnOut Lab

Dziewczyna na plaży

Szczególnie sprzyjające mindfulness, medytacji i relaksacji było otoczenie – piękne jezioro, las, natura – coś, czego zdecydowanie mi brakowało żyjąc na co dzień w dużym mieście…

Projekt BurnoutLab to była moja pierwsza wymiana w życiu, choć już teraz wiem, że nie ostatnia. Z projektu wyniosłam wiele cennej wiedzy oraz doświadczeń, np. poznałam techniki mindfulness i medytacji. Poszerzyłam swoją wiedzę na temat wypalenia, mogłam posłuchać doświadczeń innych oraz poznałam nowe kultury, zwyczaje i potrawy.
Szczególnie sprzyjające mindfulness, medytacji i relaksacji było otoczenie – piękne jezioro, las, natura – coś, czego zdecydowanie mi brakowało żyjąc na co dzień w dużym mieście.

Przed wyjazdem miałam dużo obaw związanych z porozumiewaniem się wyłącznie w języku angielskim, ponieważ wcześniej nie miałam okazji być w tak dużej, zróżnicowanej kulturowo grupie. Na szczęście już pierwszego dnia moje obawy zniknęły. Uczestnicy byli niesamowicie otwarci, przyjaźni i pomocni. Komunikacja i integracja przychodziły z łatwością. Pierwszy raz spotkałam się z zasadą “Bora bora” i bardzo mi się ona podobała, ponieważ dzięki niej nikt nie czuł się wykluczony z rozmowy. Nie odczuwało się żadnego dyskomfortu w związku z komunikacją w innym języku.
Zarówno wspomnienia jak i wiedza zdobyta podczas projektu zostaną ze mną z pewnością na bardzo długo.

Jak najbardziej polecam wszelkie wyjazdy w ramach programu Erasmus+. Jest to przygoda jakiej nigdzie indziej nie da się przeżyć. Dzięki niej możemy zdobyć wiedzę i doświadczenia, odkryć nowe miejsca, kulturę, smaki, poznać niesamowitych ludzi z całego świata. A przy tym jest to świetna okazja do naszej praktyki językowej!

Weronika, 23 lata, wymiana młodzieżowa w Szwecji – „BurnOut Lab”

Zobacz także: Więcej o projekcie BurnOut Lab

2 osoby kąpiące się w jeziorze

Był to najwspanialszy wyjazd mojego życia…

Był to najwspanialszy wyjazd mojego życia. Jestem ogromnie wdzięczna, że mogłam uczestniczyć w tej wymianie. Przeżyłam tu najlepsze chwile. Spotkałam wielu wspaniałych ludzi, z którymi nadal utrzymuję kontakt. Podczas tego wyjazdu zawiązały się wspaniałe przyjaźnie i mam nadzieję, że będą one trwały latami. Najważniejsze co wyniosłam z tego projektu to wewnętrze i rozrywające uczucie przepełnienia szczęściem, spokojem i miłością – emocji, których nawet nie da się opisać słowami. Czego się nauczyłam? Tego, że nie wolno oceniać człowieka, dopóki się go nie pozna i z nim nie porozmawia. Również nauczyłam się wielu zdań po turecku.

Zaskoczeniem były dla mnie przepyszne cynamonki. Nie wiedziałam, że są one tak popularne w Szwecji. Szwedzkie chmury też są jakieś inne, jakby ostrzejsze 😀

Posiłki były bardzo smaczne, mimo że przez pierwsze dni kucharz używał dziwnej oliwy, co mi przeszkadzało. Poza tym reszta była dobra.
Wszyscy byli wspaniali, cały czas uśmiechnięci, bardzo mili, otwarci, pomocni. Organizatorzy… tak jak pisałam wcześniej, wspaniali, ambitni, przyjaźni, mający wiele pomysłów, otwarci na dyskusje, nie negujący odmiennego zdania. Nie dało się odczuć różnicy pomiędzy uczestnikami a organizatorami w codziennych rozmowach.
Jeżeli chodzi o największą barierę, wydaje mi się, że nie napotkałam żadnej.

Za co jestem wdzięczna? Uważam, że to jest jedno z najłatwiejszych i zarazem najtrudniejszych pytań, ponieważ to są takie emocje, które trudno mi opisać.

Tak naprawdę jestem wdzięczna za wszystko, m.in.: za spotkanie tylu niesamowitych ludzi i za możliwość przebywania w przepięknym miejscu. Także za las, za lodowate jezioro, w którym pływałam, i które przepływałam kajakiem, oraz przepiękne wschody i zachody, za przepyszne jedzenie czy wycieczkę do Goteborga. Za to, że mogłam w samolocie siedzieć koło okna i wszystkie lekcje, warsztaty, gry i zabawy, wieczorki kulturowe.

Jestem wdzięczna za wszystkie miłe słowa jakie usłyszałam i przeczytałam, wszystkie liściki i wiadomości od secret angels, spacery nocą po lesie, rozmowy w ojczystych językach, moje super współlokatorki w domku, uśmiechy i puszczanie oczek, śpiewanie i tańczenie do wielu popularnych piosenek z różnych krajów, granie w badmintona, wiele godzin szczerych rozmów, wiele żartów, picie kawy przy przepięknym widoku na jezioro. Za pogodę, która była wietrzna ale słoneczna.

Za wiele zdjęć i nagrań, wiele rzeczy, które zrobiłam po raz pierwszy, że mogłam pojechać na ten wyjazd z moją przyjaciółką i mogłyśmy ten wspaniały czas spędzić razem. I za ognisko, czas wolny między zajęciami, odwiedzenie muzeum Volvo ze wspaniałymi ludźmi, poznanie różnych kultur i języków. Wszystkie zaproszenia jakie dostałam od osób z innych krajów, wszystkie podpisy na mojej pocztówce. Za to, że mogłam być powodem czyjegoś uśmiechu, za wszystkie beztroskie chwile i za to, że podczas tego wyjazdu mogłam zapomnieć o moich problemach i całym świecie.

Mogę powiedzieć, że byłam w niebie <3


Jedną z zabawniejszych sytuacji była rozmowa po angielsku z inną osobą oraz powiedzenie przez nią “bora bora” (oznaczającego – “proszę, mów po angielsku, bo nie rozumiem twojego języka”), haha.
Cały czas otrzymywałam wsparcie od Klaudii, byłyśmy w stałym kontakcie o każdej porze.

PS Chciałabym przeżyć to jeszcze raz!

Bardzo gorąco polecam takie wyjazdy! To są najwspanialsze chwile i super okazja do poznania niesamowitych ludzi! Można oderwać się od rzeczywistości, zapomnieć o wszystkich problemach, pracy, studiach…

Julia, 22 lata, wymiana młodzieżowa w Szwecji – „BurnOut Lab”

Zobacz także: Więcej o projekcie BurnOut Lab

Julia pokazująca kartke z podpisami.