30 maja, 2021

Siedząca na podłodze kobieta podczas zdalnej nauki

W marcu 2020 roku polscy uczniowie i studenci zostali skierowani na dwutygodniową przerwę w nauce w związku z zagrożeniem epidemiologicznym. Przerwa ta przeobraziła się w naukę zdalną do końca roku szkolnego/akademickiego. Z kolei, kiedy już mieliśmy wracać do powakacyjnej codzienności, na kraj spłynęła kolejna fala zakażeń. Obecnie powoli wracamy do normalności, debatując nad – lepszymi lub gorszymi – efektami nauki zdalnej. Dziś przedstawimy ciemniejszą stronię medalu, czyli to, co nas w zdalnym nauczaniu irytuje. 

Rozpraszacze

Niech rzuci kamieniem ten, kto nie musiał odebrać paczki w trakcie lekcji albo pomóc w opiece nad młodszym rodzeństwem. Prawdą jest, że niektórzy domownicy widzą w zdalnej nauce przyzwolenie na pożyczanie sobie ucznia lub studenta niezależnie od pory dnia. Siedzisz przecież cały dzień w domu, co ty możesz robić na tych lekcjach?” – to właśnie z podobnymi tekstami boryka się młodzież. Nawet jeśli rodzice mają w sobie dość wyrozumiałości, to wciąż pozostają rozpraszacze w postaci telefonu, do którego mamy o wiele łatwiejszy dostęp. 

W przypadku Internetu – żaden środek komunikacji nie jest idealny, a komplikacje mogą się przydarzyć w każdej chwili. Prowadzący przerywa nagle zajęcia? A może to was wyrzuca z rozmowy przez brak połączenia? Niezależnie od tego, komu akurat brakuje Internetu, sytuacja jest niekomfortowa i skutecznie utrudnia nauczanie. Najgorzej jest podczas sprawdzianów, kiedy każda sekunda jest na wagę złota, a przycisk prześlij” wciąż nie daje się kliknąć.

Utrudnione kontakty

Uczniowie i studenci często pozostają bezradni w sytuacji, gdzie nie otrzymują odpowiedzi na maile tudzież kiedy naglące sprawy administracyjne przeciągają się w czasie. Nie wszystko da się załatwić stacjonarnie, a kiedy już się da, to musimy liczyć się z kolejkami lub ograniczeniami. Np. konieczność umawiania się na konkretną godzinę.

Nie inaczej jest, jeżeli chodzi o rówieśników. Zdalna nauka, ironicznie, kładą nacisk na ćwiczenia grupowe. Z jednej strony przygotowuje nas to do współpracy, z drugiej – co student lub uczeń to inne warunki. Jedni bez problemu wywiążą się z narzuconych zadań, inni odłożą je na później (na czym cierpi cała grupa). Znajdą się też tacy, którzy całkowicie zignorują polecenie lub o nim zapomną. A że nie z każdym jesteśmy całkowicie na „Ty”, to niekiedy ciężko jest się dogadać na odległość. Na korytarzu wystarczyłoby po prostu danego kolegę lub koleżankę zaczepić. 

Brak ruchu

W normalnych warunkach ciągle się poruszamy – czy to między szkołą a domem, czy też między klasami. Zdalne nauczanie pozwala nam na komfortowe śledzenie lekcji prosto z wygodnego fotela lub łóżka. Jednak na dłuższą metę jednak zmusza nas do znacznego ograniczenia codziennego ruchu. Mówi się, że 6 tysięcy kroków to dzienne minimum do utrzymania zdrowia. Po całym dniu zdalnej nauki ciężko osiągnąć tę liczbę, zwłaszcza w deszczową pogodę, jakiej ostatnio pełno.

Choć zdalne nauczanie dla każdego z nas bywa kłopotliwe, to nie należy zapominać, że – mimo wszystko – było ciekawym doświadczeniem. My życzymy Wam powodzenia w powrocie do normalności, dla pewności jednak nie odinstalowujemy jeszcze Teamsów i Zoomów. 😉 Warto dodać, iż nauka czy praca zdalna umożliwia elastyczne podejście do wykonywania różnego rodzaju zadań. Dowodem na to jest podejście ROWE, o którym pisaliśmy już wcześniej.

autor: Aleksandra Sokół

korekta: Magda Koszczyńska

źródła:

1. https://www.ppnm.pl/zdalna-nauka-na-czym-polega-oraz-jakie-sa-wady-i-zalety/